Przejdź do głównej zawartości

3.

Tydzień później.

Wyszła z sali, szukając wzrokiem Pawła, który obiecał, że na nią poczeka. Doskonale wiedział, że tego egzaminu bała się najbardziej. Po chwili dostrzegła go kawałek dalej, opierającego się o parapet.
- I? - Zapytał, kiedy podeszła bliżej.
- ... - Pokręciła tylko przecząco głową, zatrzymując się przed nim. - A jak nie zdałam któregoś z pisemnych?
- Hej, spokojnie. Na każdym coś wiedziałaś, tak? Więc na pewno będzie dobrze. - Położył dłonie na jej ramionach.
- A jeśli...
- Przestań! Nie możesz się tak przejmować. Wszystko zaliczysz co najmniej na 4, a ten później pięknie poprawisz. - Posłał jej ciepły uśmiech.
- Podrzucisz mnie do domu?
- O nie.. - Pokręcił głową. - Jedziesz ze mną do 'Oazy'. Nie możesz ciągle się uczyć.
- Ale..
- Chodź, chodź. - Objął ją ramieniem, prowadząc w stronę wyjścia.
- Na chwilę. - Zgodziła się, wzdychając. - Jesteś lepszy ode mnie..
- Powinnaś brać ze mnie przykład. - Roześmiał się.
***

- Cześć Mała! - Sylwia od razu podeszła do przyjaciółki muskając jej policzek. - I jak?
- Totalna porażka.
- Powiedz jej, że jeden niezdany egzamin to nie jest jeszcze koniec świata. - Paweł uśmiechnął się do nich, przechodząc za bar. - Na koszt firmy. - Postawił przed Majką szklankę soku.
- Dzięki.
- Cześć wszystkim! - Nagle pojawiła się tuż obok nich Mirka. - Cześć Pawełku. - Uśmiechnęła się do chłopaka, siadając na wysokim krześle. - Zrób mi jakiegoś drinka. A.. co robisz dzisiaj wieczorem? Wpadniesz do mnie? - Spojrzała na Zduńskiego, unosząc wyżej brwi.
- Pracuję.
- Pójdę już. - Maja spojrzała na Sylwię, sięgając po torebkę i płaszcz.
- Tylko się nie ucz! - Paweł uśmiechnął się do niej.
- No wiesz, został jeszcze jeden egzamin, żeby cię pokonać. - Spojrzała mu przez moment w oczy.
- Mała zostań jeszcze.. - Sylwia wyszła za nią.
- Naprawdę muszę iść i... nie mam chyba ochoty na to patrzeć. - Skinęła głową w stronę sali.
- No tak. Maja.. - spojrzała na nią uważnie – dawno już o tym myślałam, ale czy ty przypadkiem...
- Co przypadkiem?
- No, do Pawła... nic?
- Zwariowałaś! - Spróbowała się roześmiać. - Wiem, że Paweł nie jest dla mnie. Po prostu widzę, że popełnia błąd i mnie wkurza!
- Tak, oczywiście...
- Sylwia!
- Denerwujesz się, czyli...
- Denerwuje się, bo nie zdałam egzaminu. Wpadniesz do mnie jutro? - Zmieniła temat.

***

Tydzień później.

Tego dnia mieli poznać wyniki egzaminów. Już od wczoraj strasznie się denerwowała. Oblała jeden ustny egzamin i na więcej nie mogła sobie pozwolić.
Obudziła się już przed 7 nie czując się najlepiej. Powoli wstała, schodząc na dół. Nalała sobie do szklanki wody i usiadła przy stole, przymykając oczy. Miała nadzieję, że uczucie mdłości wkrótce minie. Za dwie godziny musiała znaleźć się na uczelni. Po jakimś czasie kiedy poczuła się trochę lepiej wyjęła z lodówki jogurt, żeby cokolwiek zjeść, ale zaraz po pierwszej łyżeczce wszystko wróciło. Odsunęła od siebie kubeczek, opierając głowę na rękach. W końcu sięgnęła po telefon, wybierając numer Pawła.
- Halo? - Usłyszała w słuchawce jego zaspany głos.
- Obudziłam cię..
- Tak trochę..
- Paweł, możesz po mnie przyjechać po drodze na uczelnię? Nie czuję się najlepiej, nie chcę jechać autobusem...
- Jasne, ale może zostaniesz w domu? Zadzwonię do ciebie później?
- Nie, pojadę. Dzięki. - Rozłączyła się, wstając od stołu i przechodząc do łazienki.

***

- Cześć. - Wpuściła do środka Zduńskiego. - Zaraz możemy iść.
- Jak się czujesz? - Zapytał muskając jej policzek. - Blada jesteś...
- Trochę lepiej. - Westchnęła. - Boję się tych wyników, to pewnie dlatego. Chodźmy, miejmy to już za sobą. - Sięgnęła po torebkę, uśmiechając się do niego blado.

- I co? A nie mówiłem? - Uśmiechnął się do niej. - Wszyystko zdane na 4.
- A ty... marne tróje. - Pokręciła głową ze śmiechem.
- No wiesz! - Udał oburzenie. - Ja jadę po ciebie, nie obrażam się jak mnie budzisz bladym świtem... Poczekaj... - Przerwał wyjmując z kieszeni dzwoniącą komórkę. - Halo? Dzisiaj? Zobaczę.. Zadzwonię do ciebie. No paa.
- Mirka? - Zapytała, zerkając na niego kątem oka.
- Mirka. Tylko nic nie mów. Wiem co o tym myślisz. Z resztą... sam nie wiem...
- Przecież ja się nie wtrącam. To nie moja sprawa. - Wzruszyła ramionami.
- Lubię cię, wiesz? - Objął ją ramieniem.
- Wiem. - Zdjęła jego rękę ze swojego ramienia i przyśpieszyła kroku.

- Cześć! - Zawołał, kiedy weszli do klubu.
- I jak? - Sylwia spojrzała na nich.
- Zdaliśmy, wszystko! - Uśmiechnął się z dumą. - Majka oczywiście lepiej, ale... przyzwyczaiłem się. - Spojrzał na dziewczynę. - W porządku? - Zapytał, kiedy nic nie powiedziała, ani nawet się nie uśmiechnęła.
- Mhm..
- Na pewno? A ty zjadłaś dzisiaj coś w ogóle?
- Nie dałam rady. - Przyznała.
- Ej, co jest? - Sylwia spojrzała nich.
- Nic, rano źle się czułam, przez ten stres. Ale już dobrze. Skoczę do tego sklepu za rogiem i ci pomogę, hmm? - Uśmiechnęła się do przyjaciółki.

- To co robimy? - Zajrzała do magazynu.
- Trzeba to jakoś ułożyć. - Wskazała nowo przywieziony towar.
- Okeej. - Uśmiechnęła się. - Sięgając po kartony soków. Kiedy wyprostowała się, chcąc odstawić je na półkę nagle zakręciło jej się w głowie. Odłożyła soki w pośpiechu, chwytając się regału.
- Majka?! - Sylwia natychmiast znalazła się przy niej. - Co jest?
- Słabo mi.. - Wyszeptała.
- Usiądź. - Pomogła jej podejść do skrzynki stojącej tuż obok i kucnęła przed nią. - Maja...
- Zaraz mi przejdzie... - Odezwała się cicho, przymykając oczy.
- Nie ruszaj się nigdzie, zaraz wracam, okej?
- Mhm.. - Przytaknęła, opierając głowę o ścianę. Nawet gdyby chciała, w tym momencie nie byłaby w stanie gdziekolwiek pójść.
Sylwia w pośpiechu wyszła z magazynu, rozglądając się po sali.
- Paweł! - Znalazła w końcu chłopaka w drugiej części. - Chodź szybko.
- Coś się stało?
- Majka prawie zemdlała..
- Co?! - Natychmiast pobiegł w stronę magazynu. - Maja... - Kucnął przed nią, przykładając dłoń do jej policzka i przyglądając jej się uważnie.
- Nic mi nie jest. Sylwia panikuje. - Wysiliła się na blady uśmiech.
- Jesteś blada jak ściana. Zawiozę cię do lekarza.
- Nie, nie trzeba. - Zaprotestowała od razu. - To na pewno jeszcze po dzisiaj, zaraz mi przejdzie.
- Napij się. - Sylwia włożyła jej w dłoń kubek z wodą.
- Dzięki. - Zrobiła kilka łyków. - Nie stójcie tak nade mną. Naprawdę nic mi nie będzie. - Próbowała ich przekonać.
- To chociaż odwiozę cię do domu. Powinnaś zjeść coś porządnego, położyć się, odpocząć.
- Mhm. - Tym razem zgodziła się na propozycję Zduńskiego.
- Gdzie masz rzeczy?
- Tam. - Wskazała na wieszak na przeciwległej ścianie.
Podał jej płaszcz, torebkę i pomógł wstać. Obejmując ramieniem zaprowadził ją do samochodu. Kiedy zamknął już drzwi od jej strony, podszedł jeszcze do Sylwii.
- Poradzisz sobie? Zostanę z nią.
- Pewnie. - Uśmiechnęła się do niego. - Jedźcie już.

- Możesz tak na mnie nie patrzeć? - Odezwała się, kiedy zatrzymali się na skrzyżowaniu. - Zakręciło mi się w głowie i tyle.
- A czemu tak się denerwujesz od razu? Po prostu martwię się o ciebie. Nie mdleje się od tak.
- Nie zemdlałam! Dobra... przepraszam. - Odwróciła twarz w stronę szyby.

- Dziękuję. - Uśmiechnęła się do chłopaka, kiedy znaleźli się w końcu w domu. - Ale... - Spojrzała na niego zdziwiona kiedy zdjął kurtkę i zniknął w kuchni.
- No co? Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo. - Uśmiechnął się do niej, kiedy podążyła za nim. - Uciekaj na górę, zaraz przyniosę ci herbatę. Na co masz ochotę?
- Nie wiem, obojętne.. - Wzruszyła ramionami wychodząc z pomieszczenia. Weszła na górę i skierowała się do łazienki. Przebrała się i wychodząc spotkała się z Pawłem, który akurat wchodził na górę.
- Herbatę podano. - Uśmiechnął się.
- Dzięki. - Wzięła od niego kubek.
- Czyli.. Teraz ty odpoczywasz, a ja wracam do kuchni.
- Przecież nie będę tu sama siedzieć. - Zaprotestowała.
Ostatecznie razem razem zeszli na dół. Paweł zajął się przygotowaniem spaghetti, nie pozwalając Majce niczym się zająć.
- Jesteś okropny wiesz? - Spojrzała na niego, kiedy któryś raz z rzędu odrzucił jej pomoc.
- No nie, zostawiłem 'Oazę', pojechałem z Tobą, przygotowuję ci obiad, a tu taka niewdzięczność.
- Widzisz. Nie warto.
- A co ty tam wiesz.

- A jak z mamą? - Spojrzał na nią, kiedy siedzieli już nad talerzami pachnącego spaghetti.
- Nie jest łatwo, ale... powoli idziemy do przodu. - Uśmiechnęła się. - Dzisiaj wieczorem ma wpaść po pracy. Ostatnio.. przyniosła nasze wspólne zdjęcia kiedy byłam mała. - Uśmiechnęła się.
- Dobrze, że masz kogoś bliskiego przy sobie. - Odwzajemnił uśmiech.
- Mam... - Odpowiedziała, zamyślając się.
- To co, pozmywam. - Odezwał się po chwili, chcąc zabrać talerze.
- Co? - Spojrzała na niego. - O nie... - Uśmiechnęła się. - Teraz ja. - Wyjęła mu talerze z dłoni i podeszła z nimi do zlewu, odkręcając wodę.
- Okej... - Podniósł ręce w geście poddania się i wyszedł pomieszczenia.
Po chwili kiedy udała się za nim, znalazła go siedzącego w salonie, przed telewizorem.
- Jest coś ciekawego? - Usiadła obok.
- Twój ulubiony film. - Uśmiechnął się, zerkając na nią kątem oka.
- „Casablanca”...

Żadne z nich nie zauważyło nawet kiedy zasnęli. Po upływie godziny pierwszy ocknął się Paweł. Uśmiechnął się do siebie, kiedy zorientował się, że Maja śpi z głową na jego kolanach. Ostrożnie sięgnął po pilota i wyłączył telewizor. Jeszcze na moment przymknął oczy, jednak po chwili rozległo się pukanie do drzwi. Maja powoli zaczęła się budzić. Kiedy tylko zorientowała się jak zasnęła, natychmiast gwałtownie podniosła się, spoglądając na Pawła.
- Zasnęłam... Przepraszam. - Wyszeptała, odgarniając z twarzy włosy. - Mama... - Odezwała się po chwili, ruszając w stronę drzwi.
- Obudziłam cię? - Bożena zdziwiona spojrzała na córkę, wchodząc do środka. - Dzień dobry... - Przystanęła, dostrzegając w salonie Pawła.
- Dzień dobry. Muszę wracać do 'Oazy'. Zadzwoń gdybyś czegoś potrzebowała. - Podszedł do Majki.
- Dziękuję. - Uśmiechnęła się do niego.
- Trzymaj się. - Odwzajemnił uśmiech, wychodząc z domu i odbierając dzwoniący telefon. - Cześć Mirka..
- Maja? - Bożena spojrzała na córkę, kiedy ta przez chwilę jeszcze stała w otwartych drzwiach.
- Co? Przepraszam, mówiłaś coś? - Przeniosła na matkę zamyślone spojrzenie.
- Przeziębisz się. Wszystko w porządku?
- Tak... - Odpowiedziała powoli, zamykając drzwi i przechodząc do kuchni. - Zrobię herbatę.
***

Do egzaminu poprawkowego miała jeszcze tydzień, ale już kolejnego dnia zabrała się za naukę. Paweł próbował wyciągnąć ją z domu, zabrać na spacer, ale ona uparcie trwała przy swoim. Chciała tym razem przygotować się idealnie.


- Majka! - Kiedy wyszła z uczelni usłyszała głos Zduńskiego. Chłopak stał przy samochodzie kilka metrów od niej. - Chodź! - Uśmiechnął się.
- A co ty tu robisz? - Zapytała podchodząc.
- Czekam na ciebie. - Odpowiedział, otwierając jej drzwi.
- I nie zapytasz czy zdałam? - Uniosła wyżej brwi.
- Przecież wiem, że na 5. - Roześmiał się. - Jak się uprzesz na coś to nie ma innego wyjścia, prawda? Siadaj. Dostałem polecenie od Sylwii, dostarczenia cię do 'Oazy'. - Wyjaśnił, wsiadając do samochodu i ruszając. - Ej, co jest? - Spojrzał na nią, kiedy zamilknęła na dłuższą chwilę, wpatrując się w okno.
- Co? - Przeniosła na niego swoje spojrzenie. - Zamyśliłam się, przepraszam.
- Znowu jesteś strasznie blada od tej nauki... W przyszłym tygodniu nie siedzisz w domu.
- Przesadzasz...

***

- Majka... Heej, co jest? - Sylwia usiadła obok przyjaciółki, która od dłuższego czasu siedziała przy barze, wpatrując się w szklankę soku.
- Co? Nic... - Uśmiechnęła się blado.
- Cały czas tak siedzisz... Zdałaś egzamin, powinnaś się cieszyć.
- Cieszę się! - Zareagowała od razu, jednak bez większego entuzjazmu.
- Mhm... Właśnie widzę. Powiedzieć ci coś na poprawę humoru?
- Co?
- Kilka dni temu Paweł zerwał z Mirką.
- Co?! - Spojrzała na nią zaskoczona. - Ale po co mi to właściwie mówisz? - Zapytała po chwili, wzruszając ramionami.
- Pamiętasz... jak wróciłam z Krynicy? W tedy nie zaprzeczyłaś. - Uśmiechnęła się.
- To było dawno! Od tamtego czasu dużo się zmieniło. I wiem teraz kilka rzeczy więcej.
- Jakoś nie za bardzo ci wierzę...
- Przepraszam, pójdę do domu. Zmęczona chyba jestem po prostu. Zdzwonimy się jutro, co? - Uśmiechnęła się do przyjaciółki ignorując to co powiedziała. - Paa. - Musnęła jej policzek, wstając z krzesła.
- Majka! Wychodzisz już?! - Prawie przy drzwiach zatrzymał ją Paweł.
- Mhm.
- Wszystko w porządku? Cały dzień wydajesz mi się jakaś smutna...
- W porządku! Jestem zmęczona, chcę wrócić do domu! Mogę?! Cześć. - Spojrzała na niego jeszcze kątem oka, wychodząc z klubu.

Kiedy wróciła do domu od razu skierowała swoje kroki na górę, do swojego pokoju. Naprawdę czuła się zmęczona. Położyła się na łóżku, przymykając oczy. Chociaż wypierała się wszystkiego, nie potrafiła przestać myśleć o Pawle. Czy naprawdę rozstał się z Mirką? Przecież właśnie taki niezobowiązujący układ odpowiadał mu najbardziej. A nawet jeśli, to jej to w żaden sposób nie dotyczyło. 



Tak chcę znowu wrócić choć na kilka chwil 
w tamtą ciszę czuć życzliwe słowo myśl 
oddać wszystko co tak dobrze jest 
zrozumieć czy to co mam dziś wystarczy mi 

                                                                               Varius Manx - "Tamta cisza"



Komentarze