Kiedy kolejnego dnia
Zduński przyszedł do pracy, od razu obok niego znalazła się
Sylwia, wypytując co z Majką. Sama miała do siebie ogromne
pretensje, bo ostatnio nie mogła poświęcić Chojnackiej zbyt dużo
czasu, a wiedziała, że przyjaciółka jej teraz potrzebuje.
Obiecała Pawłowi, że zaraz po pracy jeszcze tego samego dnia,
zajrzy do dziewczyny.
***
Dochodziła 17, kiedy Okońska zapukała do drzwi domu Majki. Dopiero po dłuższej chwili usłyszała w środku ciche kroki. W końcu drzwi się uchyliły i pojawiła się w nich Maja. Bez słowa wpuściła dziewczynę do środka i nie czekając na nią, wróciła na kanapę w salonie.
- Mała... - Sylwia podążyła za nią i usiadła obok, kładąc dłoń na jej plecach. - Przepraszam, ostatnio nie poświęcałam ci zbyt dużo czasu...
- Sylwia.. - Maja z całej siły wtuliła się w ramiona przyjaciółki, wybuchając płaczem. Tak dawno nie płakała, nie potrafiła już, nie miała na to siły.
- Cii... Kochanie.. - gładziła ją po plecach czekając aż się uspokoi. - Maja, wszystko będzie dobrze... Słyszysz? Wszystko się ułoży.
- Nie będzie.. - wyszeptała, zduszonym głosem.
- Maja... zrobimy herbatę, porozmawiamy, co? - Odsunęła ją delikatnie od siebie i spojrzała w jej załzawione w oczy. - Chodź.. - Objęła ją ramieniem i zaprowadziła do kuchni.
Majka usiadła przy stole i odwróciła twarz w stronę okna. Chociaż nie miała ochoty rozmawiać, to jednak gdzieś w środku cieszyła się, że Sylwia przyszła. Może Paweł miał rację? Może naprawdę powinna pozwolić komuś być z sobą.
- Mała, porozmawiamy?
- ... - Pokręciła tylko przecząco głową. - Nie chcę. Ale... dobrze, że jesteś.
- W porządku. - Uśmiechnęła się do niej i ścisnęła jej dłoń. - Jesteś strasznie blada... Jutro pójdziemy na spacer.
- Ale...
- Postanowione. - Nie pozwoliła przyjaciółce zaprotestować, tylko spojrzała na nią ciepło.
***
Tak jak Sylwia
zapowiedziała, pojawiła się również u Majki następnego dnia.
Dziewczyna przywitała ją bladym uśmiechem i zaprowadziła do
kuchni.
- Najpierw herbata.
- Ja mam dużo czasu, nie wykręcisz się.
- Wiem. - Przytaknęła stawiając na stole dwa kubki gorącego napoju.
- Jak się czujesz?
- Nie wiem. - Wzruszyła ramionami, spoglądając w okno. - Mama przyszła rano. - Odezwała się cicho po dłuższej chwili, nie odrywając wzroku od okna. - Nie umiem... nie umiem traktować jej jak mamy... Jest dla mnie kimś zupełnie obcym... - Dokończyła łamiącym się głosem, przenosząc wzrok na przyjaciółkę siedzącą naprzeciwko. - Jakby nic mnie z nią nie łączyło.
- Potrzebujecie czasu... Przecież wiesz, że tych wszystkich lat nie da się od tak wymazać, ale jestem przekonana, że w końcu będzie dobrze. W końcu...
- To moja mama. - Dokończyła za przyjaciółkę, ponownie spoglądając w okno.
- No a teraz ubieraj się, idziemy się przejść! - Po jakimś czasie Sylwia wstała od stołu. - Chodź, chodź. Dobrze ci to zrobi. - Uśmiechnęła się. - Paweł prosił mnie, żebym się Tobą zajęła. - Zaczęła kiedy spacerowały w ogrodzie. - A w końcu Pawłowi się nie odmawia, prawda?
- ...
- Maja... czemu nie chcesz, żeby do ciebie przychodził? - Zapytała po chwili.
- Po prostu nie chcę... Nie... nie potrzebuję jego litości. - Dokończyła spuszczając głowę.
- O czym ty mówisz? Jakiej litości? Przecież wy się przyjaźnicie tyle czasu... Majka.
- Nie ważne. Paweł i tak ma ważniejsze sprawy. - Odeszła kawałek.
- W ogóle nie rozumiem o czym Ty mówisz.
- Nie ważne...
- Najpierw herbata.
- Ja mam dużo czasu, nie wykręcisz się.
- Wiem. - Przytaknęła stawiając na stole dwa kubki gorącego napoju.
- Jak się czujesz?
- Nie wiem. - Wzruszyła ramionami, spoglądając w okno. - Mama przyszła rano. - Odezwała się cicho po dłuższej chwili, nie odrywając wzroku od okna. - Nie umiem... nie umiem traktować jej jak mamy... Jest dla mnie kimś zupełnie obcym... - Dokończyła łamiącym się głosem, przenosząc wzrok na przyjaciółkę siedzącą naprzeciwko. - Jakby nic mnie z nią nie łączyło.
- Potrzebujecie czasu... Przecież wiesz, że tych wszystkich lat nie da się od tak wymazać, ale jestem przekonana, że w końcu będzie dobrze. W końcu...
- To moja mama. - Dokończyła za przyjaciółkę, ponownie spoglądając w okno.
- No a teraz ubieraj się, idziemy się przejść! - Po jakimś czasie Sylwia wstała od stołu. - Chodź, chodź. Dobrze ci to zrobi. - Uśmiechnęła się. - Paweł prosił mnie, żebym się Tobą zajęła. - Zaczęła kiedy spacerowały w ogrodzie. - A w końcu Pawłowi się nie odmawia, prawda?
- ...
- Maja... czemu nie chcesz, żeby do ciebie przychodził? - Zapytała po chwili.
- Po prostu nie chcę... Nie... nie potrzebuję jego litości. - Dokończyła spuszczając głowę.
- O czym ty mówisz? Jakiej litości? Przecież wy się przyjaźnicie tyle czasu... Majka.
- Nie ważne. Paweł i tak ma ważniejsze sprawy. - Odeszła kawałek.
- W ogóle nie rozumiem o czym Ty mówisz.
- Nie ważne...
***
Siedziała na łóżku, ze
wszystkich stron otoczona porozkładanymi książkami i zapisanymi
kartkami. Do sesji został zaledwie tydzień, a ona dopiero zaczynała
się uczyć. Do tej pory jako wzorowa uczennica była przygotowana
dużo wcześniej, a teraz była przerażona jak mało czasu zostało.
Była w trakcie powtarzania najważniejszych zasad panujących w
reklamie, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Odłożyła trzymaną kartkę
i zbiegła na dół.
- Cześć. - Zaskoczona spojrzała na chłopaka stojącego za drzwiami.
- Cześć. - Paweł uśmiechnął się do niej ciepło. - Mogę?
- Proszę. - Odsunęła się wpuszczając go środka.
- Chciałem zobaczyć jak się czujesz. - Wyjaśnił zdejmując kurtkę.
- Lepiej. - Uśmiechnęła się. - Napijesz się herbaty?
- Mhm.. - Przytaknął idąc za nią do kuchni.
Po chwili postawiła przed nim kubek parującego napoju i usiadła na przeciwko. Zapanowała niezręczna cisza, żadne z nich nie wiedziało za bardzo o czym mogą rozmawiać.
- Co z egzaminami? - Zduński odezwał się w końcu podnosząc wzrok na dziewczynę.
- Zaczęłam się uczyć, ale już nie mogę na to patrzeć... Za nic nie zdam wszystkiego...
- Dasz sobie radę. W końcu kto jak nie ty, co? - Uśmiechnął się.
- Chyba nie tym razem... - pokręciła głową. - A ty zacząłeś chociaż?
- Cześć. - Zaskoczona spojrzała na chłopaka stojącego za drzwiami.
- Cześć. - Paweł uśmiechnął się do niej ciepło. - Mogę?
- Proszę. - Odsunęła się wpuszczając go środka.
- Chciałem zobaczyć jak się czujesz. - Wyjaśnił zdejmując kurtkę.
- Lepiej. - Uśmiechnęła się. - Napijesz się herbaty?
- Mhm.. - Przytaknął idąc za nią do kuchni.
Po chwili postawiła przed nim kubek parującego napoju i usiadła na przeciwko. Zapanowała niezręczna cisza, żadne z nich nie wiedziało za bardzo o czym mogą rozmawiać.
- Co z egzaminami? - Zduński odezwał się w końcu podnosząc wzrok na dziewczynę.
- Zaczęłam się uczyć, ale już nie mogę na to patrzeć... Za nic nie zdam wszystkiego...
- Dasz sobie radę. W końcu kto jak nie ty, co? - Uśmiechnął się.
- Chyba nie tym razem... - pokręciła głową. - A ty zacząłeś chociaż?
- Noo... zacząć
zacząłem...
- Jaasne... Zaczekaj. - Poderwała się z krzesła. - Albo chodź!
- Nie czytaj! - Śmiejąc się, wyjęła mu z rąk książkę.
- No too...
- Nie umiesz. - Spojrzała na niego.
- Umiem! - Oburzył się. - Tylko zapomniałem.
- ... - Uśmiechnęła się tylko, kręcąc głową.
- Jaasne... Zaczekaj. - Poderwała się z krzesła. - Albo chodź!
- Nie czytaj! - Śmiejąc się, wyjęła mu z rąk książkę.
- No too...
- Nie umiesz. - Spojrzała na niego.
- Umiem! - Oburzył się. - Tylko zapomniałem.
- ... - Uśmiechnęła się tylko, kręcąc głową.
Ucząc się wspólnie
znowu poczuli się w swoim towarzystwie swobodnie jak kiedyś. Maja
beztrosko śmiała się, próbując go przepytywać, chociaż Zduński
ciągle migał się od odpowiedzi.
- Może coś mi zostanie w głowie. - Uśmiechnął się zakładając kurtkę jakiś czas później. - Znowu się śmiejesz..
- Wiesz co? Fajnie, że przyszedłeś.
- Trzymaj się. - Musnął jej policzek i wyszedł.
- Może coś mi zostanie w głowie. - Uśmiechnął się zakładając kurtkę jakiś czas później. - Znowu się śmiejesz..
- Wiesz co? Fajnie, że przyszedłeś.
- Trzymaj się. - Musnął jej policzek i wyszedł.
Komentarze
Prześlij komentarz