Kolejnego
dnia ze snu wyrwał ją dzwoniący telefon. Westchnęła i nie
otwierając oczu sięgnęła po komórkę.
- Halo? - Odezwała się zaspanym głosem.
- Cześć. Wszystko w porządku? Bo jestem u ciebie, ale chyba cię nie ma... - Po drugiej stronie usłyszała głos Zduńskiego.
- Co? Nie.. Jestem. Zaraz zejdę. - Rozłączyła się i spojrzała zegar. - O Boże.. - Jęknęła, widząc że jest kilka minut po 12. Natychmiast wstała i zakładając szlafrok, zeszła na dół. - Cześć. - Uśmiechnęła się niepewnie, wpuszczając chłopaka do środka.
- Halo? - Odezwała się zaspanym głosem.
- Cześć. Wszystko w porządku? Bo jestem u ciebie, ale chyba cię nie ma... - Po drugiej stronie usłyszała głos Zduńskiego.
- Co? Nie.. Jestem. Zaraz zejdę. - Rozłączyła się i spojrzała zegar. - O Boże.. - Jęknęła, widząc że jest kilka minut po 12. Natychmiast wstała i zakładając szlafrok, zeszła na dół. - Cześć. - Uśmiechnęła się niepewnie, wpuszczając chłopaka do środka.
-
Obudziłem Cię? Przepraszam.
- I bardzo dobrze. Nie wiem kiedy bym w końcu wstała. - Ziewnęła. - Daj mi 10minut. - Spojrzała na niego przelotnie, znikając na schodach.
Kiedy ponownie pojawiła się na dole, od razu usłyszała odgłosy krzątania się Pawła w kuchni. Weszła do pomieszczenia, zatrzymując się w progu.
- Jesteś już... - Zauważył ją po chwili.
- Co robisz?
- Tosty. - Odpowiedział powoli. - Musisz zjeść śniadanie.
- … - Kąciki jej ust delikatnie uniosły się ku górze. - To... zrobię herbatę. - Odezwała się nieco speszona, podchodząc do szafki i wyjmując z niej dwa kubki.
- Proszę. - Postawił przed nią talerzyk z tostami.
- Dziękuję...
- Przyszedłem, żeby... zabrać Cię na coś... w rodzaju randki? - Spojrzał na nią niepewnie, nie wiedząc jak zareaguje. - Albo zwykły spacer, jeśli się nie zgodzisz. - Dodał od razu.
- … - Przez moment w ogóle nie wiedziała co odpowiedzieć. Zaskoczył ją. - Dobrze. - Odpowiedziała po chwili.
- … - Powoli na jego twarzy pojawiał się coraz większy uśmiech.
- I bardzo dobrze. Nie wiem kiedy bym w końcu wstała. - Ziewnęła. - Daj mi 10minut. - Spojrzała na niego przelotnie, znikając na schodach.
Kiedy ponownie pojawiła się na dole, od razu usłyszała odgłosy krzątania się Pawła w kuchni. Weszła do pomieszczenia, zatrzymując się w progu.
- Jesteś już... - Zauważył ją po chwili.
- Co robisz?
- Tosty. - Odpowiedział powoli. - Musisz zjeść śniadanie.
- … - Kąciki jej ust delikatnie uniosły się ku górze. - To... zrobię herbatę. - Odezwała się nieco speszona, podchodząc do szafki i wyjmując z niej dwa kubki.
- Proszę. - Postawił przed nią talerzyk z tostami.
- Dziękuję...
- Przyszedłem, żeby... zabrać Cię na coś... w rodzaju randki? - Spojrzał na nią niepewnie, nie wiedząc jak zareaguje. - Albo zwykły spacer, jeśli się nie zgodzisz. - Dodał od razu.
- … - Przez moment w ogóle nie wiedziała co odpowiedzieć. Zaskoczył ją. - Dobrze. - Odpowiedziała po chwili.
- … - Powoli na jego twarzy pojawiał się coraz większy uśmiech.
***
Z kilku propozycji Zduńskiego Maja wybrała spacer. Spacerowali alejkami parku niewiele mówiąc. Chociaż oboje cieszyli się, że spędzają ten czas razem, czuli się zmieszani.
- Naprawdę czuję się jak na pierwszej randce. - Odezwał się nagle, zerkając kątem oka na dziewczynę. - Nie wiem, co mogę zrobić, żeby Cię nie wystraszyć, żebyś nie czuła presji...
- Ja też. - Uśmiechnęła się delikatnie, spuszczając wzrok. - Ale... - Zaczęła niepewnie, nie wiedząc, czy powinna dokończyć to zdanie. - Cieszę się, że przyszedłeś. Chciałam cię przeprosić. Wiem, że ostatnio mogło to wyglądać jak zupełne zaprzeczenie tego co mówiłam w Krynicy. Naprawdę... naprawdę mi na tobie zależy i obiecuję, że spróbuję ci zaufać. - Spojrzała mu w oczy.
- Maja, przecież ja cię rozumiem. - Posłał jej ciepłe spojrzenie. - Ale chce cię prosić o jedno. Mów mi zawsze co czujesz, dobrze?
- Mhm... - Przytaknęła tylko, czuje powoli do jej oczu napływają łzy.
- I nie płacz.
- Ostatnio... tylko albo śpię, albo płaczę. - Spróbowała się roześmiać.
- … - Uśmiechnął się. - Zmarzłaś. Wracamy?
- Jeszcze nie. - Zaprotestowała.
- To... co powiesz na gorącą czekoladę? Niedaleko jest miła kawiarnia.
- … - Skinęła potakująco głową, kierując się we wskazanym kierunku.
Przyśpieszył kroku, biorąc ją odruchowo za rękę, ale prawie w tym samym momencie zmieszał się, nie wiedząc co zrobić. Dotąd prawie zawsze robił tak, kiedy po prostu chciał ją gdzieś zaprowadzić, coś pokazać, pośpieszyć, a teraz tak zwyczajny dla nich jako przyjaciół gest, wydał się trochę nie na miejscu. Jednak Maja po kilku sekundach niepewności, zacisnęła palce na jego dłoni.
***
Kiedy w końcu wróciła do domu, czuła się jakoś spokojniej. Chociaż na początku czuła się niepewnie, nie wiedziała jak ma się zachowywać, zresztą tak jak przy każdym spotkaniu z Pawłem, to jednak wraz z czasem, który razem spędzili wszystko powoli minęło. Patrząc na Pawła czuła, że jest z nią szczery, że naprawdę chce jak najlepiej.
Z zamyślenia wyrwało ją pukanie do drzwi. Od razu podeszła do nich, otwierając.
- Mama. - Uśmiechnęła się, widząc kobietę za progiem.
- Cześć Kochanie. - Musnęła policzek dziewczyny. - Przyszłam zobaczyć, czy naprawdę wszystko w porządku. Ostatnio nie dzwoniłaś... - Przyjrzała jej się uważniej, zdejmując płaszcz.
- W porządku. Chodź, napijemy się herbaty. - Ruszyła w stronę kuchni. Zajęła się przygotowaniem napoju, cały czas myśląc, czy to jest odpowiedni moment, by powiedzieć Bożenie. Stawiając kubki usiadła naprzeciwko, zatrzymując na dłuższą chwile wzrok na matce.
- Hmm?
- Bo... W zasadzie dobrze, że przyszłaś. - Uśmiechnęła się niepewnie. - Muszę... Chcę ci o czymś powiedzieć. A w zasadzie to o kimś. - Położyła dłoń na swoim brzuszku, jednak siedząc przy stole matka nie mogła zauważyć jej gestu.
-
Zaczekaj... Czy ty i Paweł? Wiedziałam, to dobry chłopak i tak na
Ciebie patrzył..
- …. - Zaskoczona nic nie mówią patrzyła na Bożenę. - No tak... - Odezwała się w końcu. - Tylko... to nie wszystko. - Wzięła głęboki wdech. - Jestem w ciąży.
- … - Przez dłuższą chwilę milczała, a na jej twarzy pojawiał się coraz większy uśmiech, na widok iskierek radości w oczach córki, pomimo jej niepewnej miny. - Kochanie! - Podeszła do Majki, zamykając ją w swoich ramionach. - Maja... Płaczesz? Córeczko?
- … - Pokręciła głową. - Bo... ja się bałam. Nie wiedziałam, jak mam powiedzieć...
- Kochanie, ale przecież mi zawsze możesz o wszystkim powiedzieć! Maja! - Przytuliła ją do siebie jeszcze mocniej. - Wszystko w porządku, prawda? Z Pawłem też? - Odsunęła ją delikatnie od siebie, patrząc w jej oczy.
- … - Przytaknęła, ocierając twarz. - To wszystko dzieje się trochę szybko i jest trochę skomplikowane, ale... jest dobrze. - Uśmiechnęła się.
- Na pewno? - Przysunęła sobie krzesło bliżej i usiadła, uważnie spoglądając w oczy córki.
- Na pewno.
- Cieszę się! Bardzo! - Ponownie zamknęła ją w swoich ramionach.
- …. - Zaskoczona nic nie mówią patrzyła na Bożenę. - No tak... - Odezwała się w końcu. - Tylko... to nie wszystko. - Wzięła głęboki wdech. - Jestem w ciąży.
- … - Przez dłuższą chwilę milczała, a na jej twarzy pojawiał się coraz większy uśmiech, na widok iskierek radości w oczach córki, pomimo jej niepewnej miny. - Kochanie! - Podeszła do Majki, zamykając ją w swoich ramionach. - Maja... Płaczesz? Córeczko?
- … - Pokręciła głową. - Bo... ja się bałam. Nie wiedziałam, jak mam powiedzieć...
- Kochanie, ale przecież mi zawsze możesz o wszystkim powiedzieć! Maja! - Przytuliła ją do siebie jeszcze mocniej. - Wszystko w porządku, prawda? Z Pawłem też? - Odsunęła ją delikatnie od siebie, patrząc w jej oczy.
- … - Przytaknęła, ocierając twarz. - To wszystko dzieje się trochę szybko i jest trochę skomplikowane, ale... jest dobrze. - Uśmiechnęła się.
- Na pewno? - Przysunęła sobie krzesło bliżej i usiadła, uważnie spoglądając w oczy córki.
- Na pewno.
- Cieszę się! Bardzo! - Ponownie zamknęła ją w swoich ramionach.
***
Kolejnego dnia chociaż była niedziela już przed 9 wyrwał go ze snu uparcie dzwoniący telefon. Niechętnie nacisnął zieloną słuchawkę, dostrzegając migające na wyświetlaczu imię brata.
- Wiesz, która jest godzina?
- Śpisz? Sorry, ale znowu z tym piecem coś nawala, mógłbyś...
- A mogę wieczorem? - Zapytał z nadzieję, że będzie mógł jeszcze trochę pospać.
- Właśnie nie, bo po południu wychodzimy i tu jest druga prośba.
- To znaczy? - Nie bardzo rozumiał o co Piotrkowi chodzi.
- Mógłbyś zająć się Lenką?
- Lenką?
- Mhm... Nie możesz?
- Nie, nie... - Zaprzeczył od razu. - Kiedy mam być?
***
Awaria pieca na szczęście nie okazała się zbyt poważna i już po jakimś czasie znaleźli się w salonie, by napić się jeszcze spokojnie kawy. Prawie od razu cała jego uwaga skupiła się na Lence bawiącej się na kocyku. Już za kilka miesięcy również w jego życiu miał się pojawić taki mały człowiek.
- Paweł? - Piotrek wyrwał go z zamyślenia, patrząc na niego uważnie.
- Hmm?
- Nie słuchasz mnie w ogóle. - Stwierdził. - Coś nie tak?
- Nie, nie... Zamyśliłem się. To... To musi być niesamowite mieć takie dziecko w domu, co?
- Co? - Spojrzał na Pawła kompletnie zaskoczony. - No tak, ale... o czym ty mówisz? Dlaczego pytasz? Paweł?
- Co? No tak... bo widzicie... - Spojrzał na brata i jego żonę, plącząc się w słowach. - Za niedługo ja też zostanę ojcem. - W końcu wydusił z siebie, a na jego twarzy od razu pojawił się uśmiech.
***
- To co robimy, Kochanie? - Uśmiechnął się do Lenki, kiedy Zduńscy już wyszli. - Pójdziemy na spacer, co?
- Taaak! - Dziewczynka zawołała od razu, spoglądając na wujka z szerokim uśmiechem.
- A pamiętasz ciocię Maję? - Zapytał, kucając naprzeciwko chrześnicy.
- … - Skinęła główką.
- Może byśmy ją odwiedzili? Wydaje mi się, że ona też cię bardzo polubiła, wiesz? - Uśmiechnął się.
***
Właśnie skończyła jeść śniadanie i usiadła w salonie z plikiem notatek, kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Trochę zdziwiona przeszła do przedpokoju, otwierając.
- Paweł? - Spojrzała na chłopaka, przenosząc po chwili wzrok na Lenkę trzymającą się jego dłoni.
- Zostaliśmy dzisiaj sami i pomyśleliśmy, że cię odwiedzimy. - Uśmiechnął niepewnie. - Możemy?
- … - Bez słowa odsunęła się, otwierając szerzej drzwi i wpuszczając ich do środka.
Obserwowała jak Paweł pomaga Małej zdjąć kurtkę, a potem prowadzi do salonu, gdzie mogła się pobawić. Kąciki jej ust stopniowo unosiły się coraz wyżej do góry.
- Nie jesteś zła? - Spojrzał na nią po chwili, podsuwając Małej kilka kartek i ołówek.
- Nie!- Zaprzeczyła prawie od razu. - Zrobię herbatę. - Zawahała się przez moment. - Lenka... - kucnęła obok dziewczynki – chcesz pić?
- Taak. - Blondyneczka spojrzała na nią z uśmiechem.
- … - Po chwili wróciła do salonu, stawiając przed Pawłem kubek z herbatą, a przed dziewczynką z sokiem.
- Jak się czujesz?
- Dobrze. - Uśmiechnęła się. - Wczoraj... powiedziałam mamie.
- A ja dzisiaj Piotrkowi. - Odwzajemnił uśmiech. - Ale Maja... przestań się w końcu tak bardzo bać, co? - Objął ją ramieniem.
- … - Przytaknęła, biorąc głęboki wdech. - Urocza jest. - Uśmiechnęła się, przyglądając się Lence.
- Mhm... Pokaż Mała, co tam rysujesz?
- Ciocię. - Dziewczynka uśmiechnęła się, szeroko spoglądając na Majkę.
- Ciocię mówisz, pokaż. - Wziął do ręki kartkę, przyglądając się rysunkowi. - Noo.... Gdyby tak się przyjrzeć...
- Oj tam! Wujek nie wie, co mówi! - Uśmiechnęła się do chłopaka. - Pięknie!
- Nie, ja już nie mogę. - Usiadł ciężko na kanapie obok Majki, która przez cały czas obserwowała jak bawi się z Małą. - Lenka, chodź usiąść na chwile! - Zawołał do dziewczynki, która wyraźnie miała inny plan na popołudnie z wujkiem. - Lenka...
- Pokaż... - Maja wyciągnęła rękę po torbę, w której przyniósł kilka rzeczy Małej. - O! - Uśmiechnęła się, kiedy po chwili znalazła niewielką książeczkę z bajkami. - Kochanie... - Spojrzała na Lenkę – Zobacz co mam. Chodź, poczytamy trochę? I damy odpocząć wujkowi?
Po chwili zawahania dziewczynka podbiegła do Majki i wdrapując się na kanapę, wtuliła się w jej ramiona.
- Lubi cię. - Stwierdził cicho, przyglądając się im z uśmiechem. - Jesteś pewnie już głodna, co? Pójdę coś wykombinować. - Wskazał w stronę kuchni.
- … - Przytaknęła, obejmując Małą i otwierając książeczkę.
- Maja, gdzie masz... - Urwał wchodząc do salonu. Kąciki jego ust od razu uniosły się wysoko, kiedy zauważył, że obie dziewczyny zasnęły. Maja przytulała do siebie Małą, cały czas trzymając w dłoni książeczkę. Delikatnie okrył je kocem, leżącym na oparciu, zabrał książeczkę i na moment usiadł na brzegu kanapy. Chojnacka z dziewczynką w ramionach wyglądała uroczo. Delikatnie pogładził dłonią jej policzek, uśmiechając się jeszcze bardziej. Naprawdę był wielkim szczęściarzem i musiał zrobić wszystko, żeby tego szczęścia nigdy nie stracić.
***
- No to my się zbieramy. Mama z tatą już pewnie na ciebie czekają. - Uśmiechnął się do Lenki, sięgając po jej kurteczkę.
- Fajnie, że przyszliście. - Oparła się o futrynę, przyglądając im się z uśmiechem.
- A może... - Podniósł swój wzrok na Majkę. - Może pojedziesz z nami? Pójdziemy się potem przejść?
***
- Wiesz co? - Zaczął kiedy spacerowali w ciemnym parku.
- Hmm?
- Cudownie wyglądałaś dzisiaj z Małą. I... - Zatrzymał się biorąc w swoje dłonie jej ręce. - Już nie mogę się doczekać. - Kąciki jego ust uniosły się do góry.
- … - Bez słowa wtuliła się w jego ramiona, przymykając oczy.
- … - Objął ją mocno. - Dobrze, że jesteś.
- Ty też. - Wyszeptała, odsuwając się i podnosząc wzrok na chłopaka.
Komentarze
Prześlij komentarz