Przejdź do głównej zawartości

6.

- ... - Na sam dźwięk ostatniego słowa, zakrztusiła się wodą, podnosząc gwałtownie wzrok na Sylwię.
- No ale, to nie możliwe, co?
- Niee.. - Zaprzeczyła od razu.
- Powinnaś pójść do lekarza, to nie jest normalne.
- Mhm... - Przytaknęła, nie słuchając w ogóle co mówi dziewczyna. Ciągle w głowie jej brzmiało 'jakbyś była w ciąży'...
- Mam dzisiaj wolne, zostanę z tobą. Masz jakąś miętę albo coś? - Zapytała, wstając i kierując się do kuchni.
- Chyba tak... - Odpowiedziała, wstając z kanapy. - Pójdę na górę. - Stwierdziła, idąc w stronę schodów.
Kiedy tylko znalazła się w pokoju, drżącymi dłońmi otworzyła szufladę nocnej szafki i wyjęła z niej kalendarz. Przysiadła łóżku, w skupieniu przewracając kolejne kartki i modląc się w duchu, żeby przypuszczenia Sylwii okazały się bzdurą. Nie zauważyła nawet, kiedy przyjaciółka pojawiła się w drzwiach pokoju z kubkiem w dłoniach.
- Maja? - Podeszła do niej, siadając obok i odstawiając kubek na stolik. - Co ty robisz?
- ... - Od razu gwałtownie zamknęła kalendarz i włożyła do szuflady, unikając wzroku dziewczyny.
- Majka? Spójrz na mnie...
- ... - Po dłuższej chwili przeniosła na nią swoje spojrzenie pełne przerażenia. - Sylwia, ja nie mogę. - Wyszeptała drżącym głosem.
- Ale czekaj... Czyli możesz być...
- Nie! - Wstała gwałtownie z łóżka, podchodząc do okna.
- Ale... nie, bo nie możliwe, czy nie, bo nie chcesz być? - Odwróciła się w jej stronę.
- ... - Nie odpowiedziała. Nie potrafiła przyznać sama przed sobą, że może być w ciąży. Stała wpatrzona w okno, bez jakiejkolwiek reakcji.
- Maja... - Podeszła do niej, obejmując ją. - Proszę cię, powiedz mi... Co się dzieje? - Odwróciła ją do siebie przodem, patrząc w jej oczy, które były teraz pełne łez.
- Sylwia, ja nie mogę, ja... ja mam 20lat, studia... Nie teraz, nie tak... Nie mogę... - Mówiła łamiącym się głosem.
- Spokojnie, nie płacz... - Przytuliła ją ponownie, próbując też jakoś to sobie ułożyć. - Musisz zrobić test.
- Ja jestem sama, jak ja spojrzę... - urwała, próbując zapanować na głosem.
- Maja, nie jesteś sama... Masz mamę, mnie, Pawła... ojca Maleństwa... Maja... - spojrzała na nią niepewnie – powiesz mi?
- ... - Nie była w stanie odpowiedzieć. Samo wspomnienie Zduńskiego spowodowało, że kompletnie się rozkleiła. Pokręciła tylko przecząco głową.
- Ciii... Nie płacz... Wszystko będzie dobrze... - Próbowała ją jakoś uspokoić, gładząc jej głowę.

***

Przez kolejne dwa dni Majka rozmawiała jedynie z Sylwią, prosząc ją, by wszystko zachowała wyłącznie dla siebie. Przez cały ten czas potrafiła myśleć tylko o jednym. Co będzie jeśli okaże się, że naprawdę jest w ciąży? Co zrobi? Jak sobie poradzi? Jak miałaby powiedzieć Pawłowi?
W końcu dała się przekonać, że siedzenie i zamartwianie się na zapas nic nie da. Musiała się dowiedzieć na pewno.

Siedziała na białym krzesełku, starając się w jakimkolwiek stopniu uspokoić. Biorąc głęboki wdech, przymknęła oczy, by nie widzieć wiszących na ścianie na przeciwko plakatów przestawiających małe dzieci, kobiety w ciąży...
- Boję się. - Odezwała się cicho, nie patrząc na siedzącą obok przyjaciółkę.
- Wszystko będzie dobrze. - Powtórzyła kolejny raz ściskając jej dłoń.
- Pani Maja Chojnacka? - W tym samym momencie na korytarzu pojawiła się pielęgniarka.
- Idź... - Sylwia posłała jej ciepły uśmiech, kiedy dziewczyna spojrzała na nią z przerażeniem w oczach.

- Spokojnie, niech się pani tak nie denerwuje. - Lekarz uśmiechnął się do niej, przesuwając odpowiednim urządzeniem po jej brzuchu.
- ... - Zamknęła oczy starając się o niczym nie myśleć. Tak strasznie się bała.
- Niech pani zobaczy. - Usłyszała nagle głos mężczyzny.
- ... - Spojrzała na niego przestraszonym wzrokiem.
- Tutaj. - Wskazał na monitor, który odwrócił w jej stronę.
- ... - Powoli odwróciła głowę, spoglądając we wskazane miejsce.
- To pani dziecko. Połowa drugiego miesiąca. Gratuluję.


Komentarze