- Majka mnie zabije. -
Stwierdziła, kiedy byli już niedaleko domku Chojnackiej. - Przecież
ona nawet nie chciała, żebym sama przyjeżdżała, a ja przywożę
jeszcze ciebie... Nie, to był fatalny pomysł.
- Bardzo dobry! Sylwia, nie dam ci zrobić krzywdy. - Roześmiał się, spoglądając na nią kątem oka. - Jesteśmy. - Zatrzymał się pod bramą. - I widzisz, pociągiem byłabyś dopiero w połowie drogi.
- Taa... - Westchnęła, podchodząc do drzwi. - Nie, ty pierwszy.
- ... - Pokręcił z rozbawieniem głową i zapukał.
Akurat przechodziła obok okna, kiedy jej wzrok przykuł samochód zatrzymujący się tuż pod bramą. Od razu rozpoznała Sylwię i Pawła. Od razu też ogarnęło ją przerażenie, a serce zaczęło bić o wiele szybciej. Drżącymi dłońmi odstawiła trzymany kubek na stolik i próbowała zebrać myśli.
W końcu niepewnie podeszła do drzwi i je otworzyła, próbując spojrzeć chłopakowi w twarz.
- Co tu robisz?
- Po pierwsze obiecałem, że jej się nie stanie krzywda, - wskazał na Sylwię – więc nie miej do niej pretensji.
- A po drugie? - Starała się zachować jak najbardziej spokojny ton głosu, chociaż od razu można było odczytać z jej twarzy, że jest zdenerwowana.
- Po drugie co ty wyprawiasz? - Spojrzał jej w oczy.
- Co?
- Czekajcie. - Sylwia stanęła między nimi. - Może najpierw wejdziemy do środka, co? Porozmawiacie spokojnie, a ja zrobię herbatę.
- Co się dzieje? - Zaczął, kiedy znaleźli się już w salonie, a Sylwia zniknęła w kuchni. - Zaczęły się zajęcia, a ciebie nie ma. Unikasz mnie jak tylko możesz. Nie wiem, zrobiłem coś?!
- Nie... - Zaprzeczyła niepewnie. - Po prostu... po prostu muszę sobie kilka spraw jakoś ułożyć, przemyśleć... sama. - Wyjaśniła nieco chaotycznie.
- Ale ja się martwię o ciebie! Maja... - Spojrzał jej w oczy. - Pamiętasz, przyjaźnimy się? Majka... - Przerwał czekając na jakąkolwiek reakcję z jej strony. Jednak kiedy nie odpowiedziała kontynuował. - Wtedy... przez moment miałem nadzieję, że z tego może wyjść coś naprawdę fajnego... Myślałem...
- Paweł... - Przerwała mu cicho. Kiedy spojrzał w jej oczy dostrzegł w nich iskrzące się łzy.
- Nie powinienem tego mówić, przepraszam. Nie ważne. Twoje życie, możesz robić co chcesz.
- Herbata... - W tym samym momencie w pokoju pojawiła się Sylwia, patrząc na nich niepewnie.
Majka bez słowa wybiegła z pokoju.
- Co się stało? - Okońska odstawiła tacę i uważnie spojrzała na Pawła. - Powiedziała ci coś?
- Nic. Za to ja powiedziałem za dużo...
- To znaczy? Pokłóciliście się?
- Nie ważne. - Chwycił kurtkę i wyszedł przed dom.
Sylwia po chwili poszła za Majką, jednak dziewczyna w ogóle nie chciała z nią rozmawiać. Okońska nie rozumiała co się stało, dlaczego Maja płacze, dlaczego nie powiedziała Pawłowi...
- Bardzo dobry! Sylwia, nie dam ci zrobić krzywdy. - Roześmiał się, spoglądając na nią kątem oka. - Jesteśmy. - Zatrzymał się pod bramą. - I widzisz, pociągiem byłabyś dopiero w połowie drogi.
- Taa... - Westchnęła, podchodząc do drzwi. - Nie, ty pierwszy.
- ... - Pokręcił z rozbawieniem głową i zapukał.
Akurat przechodziła obok okna, kiedy jej wzrok przykuł samochód zatrzymujący się tuż pod bramą. Od razu rozpoznała Sylwię i Pawła. Od razu też ogarnęło ją przerażenie, a serce zaczęło bić o wiele szybciej. Drżącymi dłońmi odstawiła trzymany kubek na stolik i próbowała zebrać myśli.
W końcu niepewnie podeszła do drzwi i je otworzyła, próbując spojrzeć chłopakowi w twarz.
- Co tu robisz?
- Po pierwsze obiecałem, że jej się nie stanie krzywda, - wskazał na Sylwię – więc nie miej do niej pretensji.
- A po drugie? - Starała się zachować jak najbardziej spokojny ton głosu, chociaż od razu można było odczytać z jej twarzy, że jest zdenerwowana.
- Po drugie co ty wyprawiasz? - Spojrzał jej w oczy.
- Co?
- Czekajcie. - Sylwia stanęła między nimi. - Może najpierw wejdziemy do środka, co? Porozmawiacie spokojnie, a ja zrobię herbatę.
- Co się dzieje? - Zaczął, kiedy znaleźli się już w salonie, a Sylwia zniknęła w kuchni. - Zaczęły się zajęcia, a ciebie nie ma. Unikasz mnie jak tylko możesz. Nie wiem, zrobiłem coś?!
- Nie... - Zaprzeczyła niepewnie. - Po prostu... po prostu muszę sobie kilka spraw jakoś ułożyć, przemyśleć... sama. - Wyjaśniła nieco chaotycznie.
- Ale ja się martwię o ciebie! Maja... - Spojrzał jej w oczy. - Pamiętasz, przyjaźnimy się? Majka... - Przerwał czekając na jakąkolwiek reakcję z jej strony. Jednak kiedy nie odpowiedziała kontynuował. - Wtedy... przez moment miałem nadzieję, że z tego może wyjść coś naprawdę fajnego... Myślałem...
- Paweł... - Przerwała mu cicho. Kiedy spojrzał w jej oczy dostrzegł w nich iskrzące się łzy.
- Nie powinienem tego mówić, przepraszam. Nie ważne. Twoje życie, możesz robić co chcesz.
- Herbata... - W tym samym momencie w pokoju pojawiła się Sylwia, patrząc na nich niepewnie.
Majka bez słowa wybiegła z pokoju.
- Co się stało? - Okońska odstawiła tacę i uważnie spojrzała na Pawła. - Powiedziała ci coś?
- Nic. Za to ja powiedziałem za dużo...
- To znaczy? Pokłóciliście się?
- Nie ważne. - Chwycił kurtkę i wyszedł przed dom.
Sylwia po chwili poszła za Majką, jednak dziewczyna w ogóle nie chciała z nią rozmawiać. Okońska nie rozumiała co się stało, dlaczego Maja płacze, dlaczego nie powiedziała Pawłowi...
***
- Gdzie jest Paweł? - Zapytała wchodząc do kuchni.
- Chyba poszedł się przejść. - Sylwia podniosła na nią wzrok. - Maja ja wiem, że to jest dla ciebie zupełnie nowa, trudna sytuacja, ale... O co chodzi z Pawłem?
- Powoli się z tym wszystkim oswajam, wiesz? - Oparła się o kredens, ignorując pytanie przyjaciółki. - To jest... to jest takie dziwne uczucie... Chciałabym się cieszyć, naprawdę, ale się boję. Zawsze chciałam, żeby moje dzieci miały inne życie niż ja, a teraz...
- Maja, przecież tak może być. - Podeszła do niej. - Musisz...
- Ale jak? Sylwia, to... to był jeden raz. Powiedziałam mu potem, że nie powinniśmy być razem, a teraz...
- A co on na to?
- Podobno... - Zaczęła, ale od razu głos zaczął jej drżeć. - Podobno miał wtedy nadzieję, że coś z tego będzie.
- Czujesz coś do niego?
- To nie ma znaczenia. - Wzruszyła ramionami. - Wtedy... był z kimś. Więc równie dobrze...
- Majka, nie możesz gdybać. Musicie porozmawiać. Jest tak samo...
- Wiem! Ale nie umiem,
jeszcze nie teraz. Za jakiś czas.
- Maja, a... kto to jest?
- … - Odwróciła twarz w stronę okna, unikając wzroku przyjaciółki.
- Majka, kto jest ojcem?!
- Jakim ojcem? - Nagle usłyszały za sobą głos Pawła, który w tym samym momencie stanął w progu kuchni.
- … - Przez chwilę bez jakiejkolwiek reakcji wpatrywała się w jego twarz. Doskonale widział jak z każdą sekundą rośnie przerażenie w jej oczach i powoli zaczynają iskrzyć się w nich łzy. - Paweł... - wyszeptała w końcu drżącym głosem. - Ja...
- O Boże... - Sylwia odezwała się nagle szeptem, patrząc to na Majkę, to na Pawła. - Pójdę...
- Paweł... przepraszam. Ja naprawdę nawet nie pomyślałam, nie chciałam... To nie tak, że ja...
- Majka, czekaj. - Przerwał jej chaotycznie tłumaczenia. - Co ty mi próbujesz powiedzieć? - Spojrzał w jej oczy, które teraz były już pełne łez.
- Jestem w ciąży. - Wyrzuciła w końcu z siebie.
- … - Patrzył na nią bez słowa, bez żadnej reakcji.
- Przepraszam cię, wiem, że to nie tak miało być...
- Ale... - Przerwał jej, próbując jakoś przyjąć do wiadomości to co właśnie usłyszał. - Będziemy...
- Mieli dziecko...
- Gdybym tutaj nie wszedł... nie chciałaś mi powiedzieć?! - Spojrzał przenikliwie prosto w jej oczy.
- Chciałam. - Odpowiedziała od razu. - Ale... nie wiedziałam jak. Bałam się co pomyślisz... - Tłumaczyła płaczliwym głosem. - Bałam się jak zareagujesz... Chciałam najpierw sama to sobie jakoś ułożyć..
- Od kiedy wiesz? - Zadał kolejne pytanie.
- W środę byłam u lekarza...
- …
- Paweł... - Zaczęła ścierając łzy z policzków. - Jeśli... jeśli nie będziesz chciał... nie będę nic od ciebie oczekiwać. Nie chce cię do niczego zmuszać... Ja rozumiem, że... - Nie dokończyła, nie potrafiła już dłuższej powstrzymywać płaczu.
- … - Odwrócił wzrok. Nadal był w szoku. Jeszcze nie tak dawno Majka mówiła mu, że nie mogą być razem, a teraz właśnie dowiedział się, że będą mieli dziecko. W końcu przeniósł na nią wzrok. Nadal płakała, cała drżała. Po chwili podszedł do niej i bez słowa przytulił. - O czym ty mówisz? - Zapytał szeptem. Od razu wyczuła, że i jemu głos drży. - Przyjechałem... - Odsunął ją od siebie delikatnie. - Przyjechałem, żeby ci powiedzieć to, że myślałem, że coś z tego będzie... Teraz...
- Rozumiem. - Odwróciła twarz i chciała odejść.
- Czekaj. - Złapał ją za ręce. - Teraz... nie wiem co mam powiedzieć ani myśleć. To wszystko... Ale... przecież ty nadal jesteś ważna.
- Maja, a... kto to jest?
- … - Odwróciła twarz w stronę okna, unikając wzroku przyjaciółki.
- Majka, kto jest ojcem?!
- Jakim ojcem? - Nagle usłyszały za sobą głos Pawła, który w tym samym momencie stanął w progu kuchni.
- … - Przez chwilę bez jakiejkolwiek reakcji wpatrywała się w jego twarz. Doskonale widział jak z każdą sekundą rośnie przerażenie w jej oczach i powoli zaczynają iskrzyć się w nich łzy. - Paweł... - wyszeptała w końcu drżącym głosem. - Ja...
- O Boże... - Sylwia odezwała się nagle szeptem, patrząc to na Majkę, to na Pawła. - Pójdę...
- Paweł... przepraszam. Ja naprawdę nawet nie pomyślałam, nie chciałam... To nie tak, że ja...
- Majka, czekaj. - Przerwał jej chaotycznie tłumaczenia. - Co ty mi próbujesz powiedzieć? - Spojrzał w jej oczy, które teraz były już pełne łez.
- Jestem w ciąży. - Wyrzuciła w końcu z siebie.
- … - Patrzył na nią bez słowa, bez żadnej reakcji.
- Przepraszam cię, wiem, że to nie tak miało być...
- Ale... - Przerwał jej, próbując jakoś przyjąć do wiadomości to co właśnie usłyszał. - Będziemy...
- Mieli dziecko...
- Gdybym tutaj nie wszedł... nie chciałaś mi powiedzieć?! - Spojrzał przenikliwie prosto w jej oczy.
- Chciałam. - Odpowiedziała od razu. - Ale... nie wiedziałam jak. Bałam się co pomyślisz... - Tłumaczyła płaczliwym głosem. - Bałam się jak zareagujesz... Chciałam najpierw sama to sobie jakoś ułożyć..
- Od kiedy wiesz? - Zadał kolejne pytanie.
- W środę byłam u lekarza...
- …
- Paweł... - Zaczęła ścierając łzy z policzków. - Jeśli... jeśli nie będziesz chciał... nie będę nic od ciebie oczekiwać. Nie chce cię do niczego zmuszać... Ja rozumiem, że... - Nie dokończyła, nie potrafiła już dłuższej powstrzymywać płaczu.
- … - Odwrócił wzrok. Nadal był w szoku. Jeszcze nie tak dawno Majka mówiła mu, że nie mogą być razem, a teraz właśnie dowiedział się, że będą mieli dziecko. W końcu przeniósł na nią wzrok. Nadal płakała, cała drżała. Po chwili podszedł do niej i bez słowa przytulił. - O czym ty mówisz? - Zapytał szeptem. Od razu wyczuła, że i jemu głos drży. - Przyjechałem... - Odsunął ją od siebie delikatnie. - Przyjechałem, żeby ci powiedzieć to, że myślałem, że coś z tego będzie... Teraz...
- Rozumiem. - Odwróciła twarz i chciała odejść.
- Czekaj. - Złapał ją za ręce. - Teraz... nie wiem co mam powiedzieć ani myśleć. To wszystko... Ale... przecież ty nadal jesteś ważna.
Kocham to! ♥
OdpowiedzUsuń