- Majka mnie zabije. - Stwierdziła, kiedy byli już niedaleko domku Chojnackiej. - Przecież ona nawet nie chciała, żebym sama przyjeżdżała, a ja przywożę jeszcze ciebie... Nie, to był fatalny pomysł. - Bardzo dobry! Sylwia, nie dam ci zrobić krzywdy. - Roześmiał się, spoglądając na nią kątem oka. - Jesteśmy. - Zatrzymał się pod bramą. - I widzisz, pociągiem byłabyś dopiero w połowie drogi. - Taa... - Westchnęła, podchodząc do drzwi. - Nie, ty pierwszy. - ... - Pokręcił z rozbawieniem głową i zapukał. Akurat przechodziła obok okna, kiedy jej wzrok przykuł samochód zatrzymujący się tuż pod bramą. Od razu rozpoznała Sylwię i Pawła. Od razu też ogarnęło ją przerażenie, a serce zaczęło bić o wiele szybciej. Drżącymi dłońmi odstawiła trzymany kubek na stolik i próbowała zebrać myśli. W końcu niepewnie podeszła do drzwi i je otworzyła, próbując spojrzeć chłopakowi w twarz. - Co tu robisz? - Po pierwsze obiecałem, że jej się nie stanie krzywda, - wskazał na Sylwię – więc nie miej do niej prete...